Zyczenie (rozdzial 4 cz.1) - sprzedaje motor i co sie wydarzylo potem


Dzwonił mój telefon. Dzwonił już po raz pięćdziesiątych ósmy z rzędu. Siedziałem własnie w barze z przyjacielem czekając na telefon od chłopaka który kilka dni wczesniej kupił moj motor. Byl to nowy sportowy Triumph w wersji naked Street Triple którym zastapilem ukochane Ducati S2R. Triumph został wtedy oceniony jako najlepszy w swojej klasie i dlatego postanowiłem go kupić. Czekałem w kolejce sześć długich miesięcy by w końcu go otrzymać. A jednak teraz na sam dzwiek wloskiej dwucylindrowej V-ki zamienilbym sie z powrotem bez chwili wachania. Czasami trzeba cos stracic by zaczac to doceniac. Dlatego nie zal mi sprzedawac obecnego motoru. Bo zdarza się, ze miedzy człowiekiem a maszyna tworzy się wiez ale tym razem to się nie stało. Za to do tej pory żałuje ze sprzedałem Ducati bo tamta więź nie została przerwana.


To jednak nie dzwonił chłopak od motoru.


Wylaczam telefon. W tym tempie rozladuje mi się lada chwila. Czy ona nigdy nie przestanie? - zastanowialem się. Minął już tydzień odkąd dziewczyna wyprowadzila się z domu. Bardzo dlugi tydzień. Wydawał się bardzo długi ponieważ tym czasie prawie nie spalem. Ciężko mi było zasnac wiedząc ze własnie przytula się do kogoś innego po stosunku, spędza z kimś czas który kiedyś spędzała ze mną. Przez ten okres bałem się zostawac sam wiec spedzalem czas z przyjaciółmi. Bałem się, ze jak zostanę sam to sobie coś zrobię lub po prostu zwariuje. Codziennie po pracy wracalem do domu z nadzieja ze ujrze w oknie zapalone światło. Codziennie aż do samego progu szedlem gapiac się w chodnik, pozniej w asfalt, następnie schody ponieważ tak bardzo się bałem sie podniesc glowe by zobaczyć, ze w wielkim oknie naszego domu jest ciemno. Otwieralem drzwi do mieszkania i za każdym razem nadzieja robiła mi kawał w postaci kubla zimnej wody nad drzwiami. Za każdym razem czułem to samo. Jakby rozpedzony pociąg wjechał w moja klatkę piersiową - dokładnie w miejscu gdzie bolalo najbardziej i serce wtedy stawalo z szoku. Naprawdę przestawalo bić na kilka chwil nim podjęło dalsza prace. Jakby się zastanawialo czy warto. Czasami zalowalem, ze to nie był prawdziwy pociąg bo wtedy byłoby po wszystkim. Teraz dziewczyna dzwoniła i wysyłała wiadomości których nie mając odwagi czytać po prostu kasowalem.


W końcu zadzwonił chłopak od motoru i odebrał go zostawiając mnie z plikiem nowych banknotów w drzacych rękach. Zawsze mi sie trzesa kiedy musze przeliczyc wieksza ilsosc gotowki. Po dwoch nieudanych probach przyjaciel uratowal mnie od kompromitacji i przeliczyl je sam. Nigdy nie lubilem pieniędzy. Traktuje je jako zło konieczne. Ktoś je wymyślił i pózniej swiat stanął na głowie. Miało być prościej a doszedł kolejny stopień do drabiny. I tak już zostało.
Wróciłem do baru i z przyjacielem zacząłem pic kolejne piwo przerywane tylko wyjściem na papierosa. Ach tak zacząłem palić by uspokoić nerwy. Pale już dwadzieścia dziennie i mam nadzieje, ze się nie uzaleznie. Telefon nieprzerwanie dzwonił i naliczylem już siedemdziesiat dwa nieodebrane połączenia oraz ponad dwadzieścia wiadomości. Zaczęło mnie to trochę martwić, być może coś się stało. Być może zgubila klucze lub miała wypadek? Spojrzalem na telefon i podalem go przyjacielowi.


- Posluchaj, czy mógłbyś sprawdzić czy to coś ważnego? Boje się patrzyc. Jak nic ważnego to wykasuj.
Przyjaciel spojrzał na mnie dziwnie po czym wziął telefon. Przez chwile czytał po czym spojrzał na mnie.
- Czyli nie chcesz wiedzieć? - upewnil się.
- Jak to nie jakiś nagły wypadek to nie chce.


Spojrzał na mnie dziwnie. Było coś w jego spojrzeniu coś czego nie potrafilem zdefiniować. Troska, ulga, zmartwienie, złość, powaga i smutek. Zdecydowanie wyczulem smutek.


- Dobra masz - wręczył mi wyzerowany telefon. Odetchnalem z ulga - nic jej się nie stało. Tak, boje się odbierać telefon. Boje sie, ze znow dzwoni z jego łóżka. Boje się ze powie ze mnie wciąż kocha. Boje sie ze znow bedzie to kolejne klamstwo. Boje sie rozczarowania bo w tej własnie chwili nie mogę sobie pozwolić na ten komfort. Priorytet numer jeden: w sytuacji zagrożenia własnego życia należy je za wszelka cene chronić i w tym momencie to robię. Ponieważ nie wiem jak długo wytrzymam to wszystko.


Pijemy kolejne piwo. Ludzie w barze wydzieraja się coraz bardziej proporcjonalnie do spozytego alkoholu, są niczym rozzloszczone pszczoły. Nazywam ich tredowatymi od słow trend i trąd. Wszyscy starają się być tak bardzo indywidualni i tak modni jakby to było jedynym ich celem. Ubierają się jak ekscentrycy a ja zastanawiam się jak rozpoznać ekscentryka w barze pełnym ekscentrykow. Ponieważ ja nie jestem ubrany jak oni nikt nie zwraca na mnie należytej uwagi. Jesteśmy jak dwie kolonie trędowatych które unikają ze sobą kontaktu. Spotkaliśmy się własnie na ziemi niczyjej ale wymiana genów inna niż na niedomytych barowych szklankach nie nastąpi. To jest zabronione. Halas się wzmaga a telefon wciąż uparcie wibruje. Zastanawiam się czy jakbym go położył na ziemi to zawedrowalby do skrzyżowania w następnej dzielnicy. Dochodze do wniosku, że jednak nie bo wcześniej ktoś by go pewnie zwinąl. Gdyby go jednak użyć jako wibratora to zaloze się, ze doprowadzilby nawet najzimniejsza kobietę do wielokrotnego szczytowania. Lub szewskiej pasji dodaje w myślach sam do siebie.


Moje dziwne myśli nie zmienią jednak faktu, ze telefon wciąż dzwoni. Podaje go przyjecielowi.


- Czy mógłbyś sprawdzić jeszcze raz?


On patrzy się na mnie jak na wariata. Chyba przeciagam strune - myśle sobie, on jednak bierze telefon i odczytuje wiadomości - to dobry przyjaciel.
Patrzę w nieciepliwosci na niego jak pies ktory przysiadl się do restauracyjnego stolika i udaje, ze pachnacy stek zupełnie go nie rusza. Mokra plama pod pyskiem jednak wszystkiemu przeczy. Zupełnie jak moje oczy. Przyjaciel spogląda na mnie i mówi krótko:


- Masz przejebane.
- Chce wrócić? - pytam z mieszanka nadzieji, strachu, bólu i obawy o jeszcze wiecej bólu.
- Czeka na Ciebie w mieszkaniu.


Świat na chwile stanął. Naprawdę stanął. Barman który napelnial kufel zatrzymał się w połowie a silny podmuch wiatru zabrał ze sobą wszystkie pszczoły. Natomiast ja... w sercu eksplodowal ładunek wypełniony ulga, zloscia, strachem, watpliwoscia, radością i gwozdziami miłości i troski. Eksplodowal i splywa teraz po scianach strugami obawy i niepewności. Nie podam proporcji skladnikow ladunku bo samego mnie to nieomal zabilo a wiec i Tobie na zdrowie nie wyjdzie. Chce teraz jedynie dokonczyc piwo i biec do domu ale nie chce wychodzić na kretyna przed przyjacielem i samym sobą oraz nią. Dziewczyna zasłużyła na karę za bezmyslne, okrutne znęcanie się. Niech poczeka. Ja przeciez czekałem cały tydzień. Nie mogąc spać i pracować, wegetowalem jak bazylia na oknie w naszym mieszkaniu i z kazdym dniem coraz bardziej się do siebie upodobnialismy. Usychalem jak ona pozbawiona swiatla i wody."Niech poczeka" - myśle i siedzę jak na szpilkach sam siebie tak naprawde karzac. Po dokonczonym piwie zegnam się z przyjacielem


- Powodzenia - mówi mi ale czuje w jego głosie jakby chciał powiedzieć: i po co sobie to robisz? - tego jednak nie mówi. Wiem, ze jest przeciwko dziewczynie tak jak i ja powinienem być ale mi jest trudniej. Zawsze będę jej bronił.


- Tak. No, zobaczymy - zastanawiam się przez chwile po czym podajemy sobie ręce. Nie patrzę mu w oczy bo jest mi wstyd za to co robi dziewczyna. Ponieważ robi to tak bezwstydnie wpros w moja twarz odbieram to jako brak szacunku. Nie zasluzylem na szacunek mimo dwóch lat opiekowania się nią jak dzieckiem i teraz czuje się ponizony. I czuje żal. Boje się wracać i cieszę się na ten powrót jednocześnie. Gdybym chciał opisać moje uczucie w dwóch zdaniach to brzmiały by one tak:


1. Idę na spotkanie kata.
2. Kata którego bardzo kocham.


I chyba rozumiem już dlaczego przyjaciel tak na mnie popatrzył. Sam bym się na siebie tak popatrzyl ale niestety nie potrafię.


Nie potrafię przekazać uczuć które miałem w drodze do domu. Myśle, ze dwa zdania powyżej dają jakiś posmak. A jeżeli nie dają to to co napisze i tak nic nie zmieni. Ponieważ uczucia można jedynie zrozumieć czujac je. Zbliżających się do domu odgrywam przecwiczona procedurę z gapieniem się w chodnik (weszlo mi w krew) i dopiero pod oknem spoglądam w gore.
Świeci się światło z przedpokoju. Teraz cieszę się i jednocześnie niepokoje się. Jak będzie wyglądało nasze spotkanie. Czy wybiegnie i rzuci mi się na szyję? Czy przytuli mnie i powie przepraszam? Czy powie: Zrozumiałam, ze Cie kocham i już nigdy nie sprawie ci bólu?
Tak to są słowa które chciałbym usłyszeć. Jak ranny który przeczolgal się po ostrzale przez pole minowe wlasnych myśli i uchyla poły namiotu z czerwonym krzyżem - on tak samo potrzebuje pomocy jak ja mimo, ze moje rany nie są widoczne. Ale ja tez się czuje jak po ostrzale.


Shellshock.


Uchylam poły namiotu i wchodze do środka. Panuje tu polmrok. Światło dobiega z uchylonych drzwi łazienki. Nieśmiało zagladam do srodka. Dziewczyna siedzi na toalecie i patrzy na mnie polprzytomnym wzrokiem. Zamykam drzwi. Nie tak to sobie wyobrazalem. Zupełnie nie tak. Mija trochę czasu nim dziewczyna wyjdzie z łazienki. Jest opatulona kocem i chwieje się niczm pijana. Podchodzi do mnie i czeka a ja biorę ja w objęcia. Wzrok krąży jej po całym pokoju. Jest bezwladna jak lalka a kiedy oddaje mój uscisk jest w nim coś nie tak. Jest bardzo miekki. Za bardzo.


- Wzielas narkotyk? - pytam
- Tak - odpowiada.
- Dlaczego - pytam.
- Bo taka jestem - słyszę i już wiem, ze to się może skończyć tylko w jeden sposób. Nastapilem na minę i gowno bedzie fruwac aż pod sufit a ja wraz z nim. Dosłownie.


Pomimo początkowej złości i rozczarowania chce zrozumieć postępowanie dziewczyny. Chce zrozumieć dlaczego bierze narkotyki lecz teraz się z nią nie dogadam. Muszę zdobyć jej zaufanie. Musze wkroczyc do jej swiata. Prowadzę ja do sypialni i pytam co wzięła.


- Tam w szklance - pokazuje na sok pomarańczowy.
- Pokaz mi to co wzielas.


Dziewczyna podaje mi proszek zawiniety w kartkę. Wyglada jak cukier z samego dna torebki. W przeciwienstwie do cukru jest jednak niezwykle gorzki.


- Jak to się bierze?
- Musisz rozpuscic w płynie.


Zastanawiam się przez moment nad tym co chce własnie zrobić. Gorzej już chyba być nie może biorę szklankę i zaczynam wsypywac zawartość papierka do srodka.


- Czekaj! - krzyczy dziewczyna a jej oczy rozszerzaja się jeszcze bardziej - tam już jest . To wystarczy.


Nie, nie wystarczy chce się pozbyć tego gowna w całości. Wsypuje wszystko. Widze jak dziewczyna patrzy z wyrazem szoku I podniecenia na twarzy. Wydaje mi sie przerazajaca.


Teraz ostatnia proba. Podnosze szklanke do ust i czekam czy mnie powstrzyma. Chce by mnie powstrzymala. Ale nie robi tego. Wypijam kilka lykow ale boje się przedawkowac no wiem w jakim stanie emocjonalnym jestem.


Otwieram drzwi do jej swiata i czekam na zaproszenie. Dziewczyna przytula się do mnie.


- Bedzie ci zimno, okryj się.


Faktycznie czuje, ze zaczynam drzec. Zaczyna również ogarniac mnie niepokój.


- To normalne - uspokaja mnie dziewczyna.


Kladę się na lozku i czuje się dziwnie. Chce ja przytulic. Ona jakby czytając w moich myślach obejmuje mnie. I wtedy wlasnie pekam. Otwieram usta i już nie mogę ich zamknąć opowiadam jej o tym co przeżyłem jak jej nie było. Opowiadam jak cierpialem wiedząc o wszystkim od początku. Jak ranily mnie jej słowa. Jej pytania. Opowiadam bez przecinków, kropek i dużych liter, jednym tchem wyrzucam z siebie to co się nagromadziło tygodniami.


Jak bardzo mnie boli to co teraz robi jak bardzo mi jej brakuje jak czekałem kiedy wróci jak bolały mnie jej wiadomości wysyłane z jego łózka telefony z jego ramion jak bardzo bolało mnie kiedy kłamała kiedy pytała się mnie o której wracam z pracy bo wiedziałem dlaczego zadaje to pytanie jak bardzo bolało mnie ze nie czuje jej dotyku jej troski jej wsparcie w sytuacji kiedy traciłem prace jak bardzo bolały mnie jej wyjścia z domu jak prawie zwariowałem kiedy tamtego wieczoru opuściła mieszkanie kiedy czułem ze idzie do niego kiedy czułem jak on ja przytula całuję dotyka jak bardzo to wtedy czułem opowiadam jak bolało mnie kiedy przeczytałem wiadomości na telefonie bo już nie mogłem wytrzymać tych kłamstw jak bardzo nisko musiałem upaść ponieważ nie chciała powiedzieć mi prawdy kiedy pytałem wprost kiedy pokazałem jej co pisała kiedy pytałem dlaczego opowiadam jak bardzo żałuje ze musiała to zrobić i jak bardzo chce by miedzy nami znów się ułożyło i ze chce się nią zaopiekować ze nie musi robić takich rzeczy ze ja już rozumiem przepraszam ze nie pokazałem jej dostatecznie miłości ze pokazywałem ja w sposób którego nie widziała prosze by nie ranila mnie juz wiecej chce by zostala lub odeszła ale tego co wyprawia juz dłużej nie jestem w stanie wytrzymac.


Opowiadam i czuje, ze płacze, ze opuszcza mnie ten caly zal. Nie, on mnie nie opuszcza on tylko szuka ujscia. Dziewczyna gladzi moja głowę, twarz, ramiona - rowniez płacze.


- Wiem, wiem - ja to wszystko wiem - mówi ciepło - to już przeszłość - już nigdy Cię nie skrzywdzę. Tak bardzo Cie kocham i wiem, ze ty tez mnie kochasz. Teraz to wiem.


Mówi jak szukała mojej miłości, jak bardzo chciała poczuć, ze ja kocham, ze teraz już wie. Mówi, ze wszystko będzie dobrze. Mówi, ze bardzo, bardzo mnie kocha i chyba pierwszy raz od wielu tygodni mogę powiedzieć ze to czuje. Byc może jest to narkotyk po mojej albo jej stronie ale w tym momencie nie jest to dla mnie istotne. Istotna jest chwila w której ją czuje, tak bardzo ją czuje.


Nie mogę się dłużej powstrzymać i zaczynamy się kochać - kochanie po ecstasy nie jest przyjemne, nie dla mnie. W kazdym razie nie fizycznie - bardzo mało czuje a przynajmniej malo czuje tam gdzie zwykle czuje najwiecej ale nie przeszkadza mi to w tej chwili. Później obejmuje ja i próbuje zasnąć wraz z nią - ale wciąż chce do niej mówić, dotykac jej wlosow, ciala, patrzyc sie na nia. Tulic ja. Dziewczyna wydaje się jakby o kilka stopni zimniejsza. Zaczynają mi zgrzytać zęby - przypominam sobie jak kiedyś dziewczyna wróciła o szóstej na ranem, jak się obudziłem i obserwowałem jak własnie zgrzytała zębami - tak jak ja teraz. Nie wiedziałem wtedy nic o narkotykach - nie brałem ich aż do dziś. Nie wiedziałem, ze ona je bierze - wyszla z kims do klubu ale nie wiem nawet z kim. Wiedzialem, ze sklamala i patrzac wtedy na nią nad ranem wiedziałem, ze skłamała więcej niz raz. I wtedy zabolalo mnie po raz pierwszy utracone zaufanie i wyjechalem do Szkocji by o tym zapomniec.


- Bedzie ci się chciało pic - przyniose wodę i gumę do zucia, to pomaga - mówi chłodno do mnie wyrywajac mnie z zamyslenia.


Nie chce żeby odchodziła ale ona sie tym nie przejmuje. Podnosi kołdrę i wychodzi a ja czuje sie jakby ktos własnie wrzucil mnie za drzwi zupelnie nagiego. Zaczynam czuć bijace od dziewczyny zimno. Slysze klapniecia jej stop na schodach do kuchni. Brzmia zupelnie jak... Tak, to gowno ktore do tej pory unosilo sie w powietrzu zaczelo opadac z plaskiem gestym deszczem. I wtedy czuje, ze ktoś delikatnie mnie uszczypnął... Cos mowi mi, ze to wszystko nie jest prawdziwe. Czuje podswiadomie niepokoj. Czuje, ze to wcale nie jest koniec, ze jest to dopiero poczatek. Znowu czuje,ze ktos mnie uszczypnal. Tym razem mocniej...


- Obudz sie... No obudz sie wreszcie... Posluchaj mnie, przeciez wiesz, ze mam racje... - Otwieram oczy a nademna pochyla sie intuicja.


- Obudz sie - mowi do mnie.


Cdn...



0 comments:

Post a Comment