Zyczenie (rozdzial 4 cz.1) - sprzedaje motor i co sie wydarzylo potem


Dzwonił mój telefon. Dzwonił już po raz pięćdziesiątych ósmy z rzędu. Siedziałem własnie w barze z przyjacielem czekając na telefon od chłopaka który kilka dni wczesniej kupił moj motor. Byl to nowy sportowy Triumph w wersji naked Street Triple którym zastapilem ukochane Ducati S2R. Triumph został wtedy oceniony jako najlepszy w swojej klasie i dlatego postanowiłem go kupić. Czekałem w kolejce sześć długich miesięcy by w końcu go otrzymać. A jednak teraz na sam dzwiek wloskiej dwucylindrowej V-ki zamienilbym sie z powrotem bez chwili wachania. Czasami trzeba cos stracic by zaczac to doceniac. Dlatego nie zal mi sprzedawac obecnego motoru. Bo zdarza się, ze miedzy człowiekiem a maszyna tworzy się wiez ale tym razem to się nie stało. Za to do tej pory żałuje ze sprzedałem Ducati bo tamta więź nie została przerwana.


To jednak nie dzwonił chłopak od motoru.


Zyczenie (rozdzial 3) - Strach mija


- Nie bardzo widzę o co w tym chodzi - powiedziałem gapiac się na posadzke. To była prawda. Widziałem mnóstwo przeplatajacych się ze soba lini, zataczajacych koła lub biegnacych z lewa na prawo tudzież z góry na dół. Patrzyłem na nie i ogarnial mnie trudny do określenia niepokój. Musiało to być po mnie widać ponieważ strach zwrócił się do mnie.


- Czyli jednak coś czujesz? To dobrze, bo byłbym bardzo rozczarowany w przeciwnym wypadku. Wiesz, w końcu trochę się postaralem przy tym wszystkim - kontynuowal -Patrz nawet cienie wyszły mi ładnie. Bardzo lubię cienie. W cieniach można ze kapitalnie chować - i oczy Stracha zrobiły się wielkie z podniecenia. A ja dalej nie rozumiałem co to wszystko mialo przedstawiac.

Zyczenie (rozdzial 2) - czyli troche o strachu




Instynkt za to natychmiast przystąpił do wlaciwego działania.

- Spierdalamy! I to szybko!

Spojrzalem na Intuicje i nagle wszyscy rzucilismy sie na oslep do ucieczki. No, powiedzmy na oslep. Instynkt od razu wiedzial gdzie uciec. Intuicja tez jakos czuła ktoredy ma sie kierowac. No i tylko ja przywalilem w sciane i stracilem przytomność. Z oddali dobiegł mnie jeszcze cichnacy głos Intuicij: "Wezykiem...! Wezykiem!... Świat zawirowal i usnal.

...Zza mgly dobiegl mnie dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili rozlegaja się coraz blizsze klapniecia tenisowek na parkiecie. Do pokoju wchodzi dziewczyna. Nie widziałem jej od dwóch dni. Jestem juz klebkiem nerwów.

Zyczenie (rozdzial 1) - Zagubilem sie, Intuicja i Instynkt

Zagubilem sie. Zagubilem sie w lesie, nie... w grocie... Nie, tez nie - cos na ksztalt groty ale od poczatku. A bylo to tak:
Pewnego dnia szedlem sobie przes las wesolo pogwizdujac, jak sie nazywa pokrycie lesne?... aha, ta... no - sciolka. No wiec szedlem sobie przes las, stopy delikatnie zapadaly sie w sciolce, slonce przeswitywalo przez sosnowe galazki a w poblizu slychac bylo pocwierkiwanie ptakow... Mysle, ze widzisz juz obraz – ogolne szczescie wewnetrzne. Pewnie, ze sie troche stresowalem chodzac tak bez mapy lub kompasu ale to uczucie gdzies siedzialo pogrzebane pod koldra puszystego szczescia. Problem w tym, ze przykrylem sie tym szczesciem pod czubek glowy i za cholere nic nie widzialem. Mnie tez nikt nie widzal. A ja niczym male dziecko siedzialem sobie pod koldra niczym wniebowziety.

I'm running out of canvases

I had to paint over one of my previous paintings.

It was a picture of a woman with her legs wide spread, she was lying on the bed, the guy's head in between her tights. In the background you could see five doors - a bit like in a... well you know the room with one way mirrors... and red drapes... how do you call this place? - Oh, you know, the place where you can see the girl but she cannot see you because of a mirror. 

Anyway, in those doors frames they were for silhouettes of a same man. Four. The fith one was a mirror in which you could see the woman's face. Oh, yes - always keep the face. The irony.

The story was that this woman has been unfaithful to her partner for five months at the time this painting was done. With each door symbolizes the particular month - March, April, May, June, July... you get a picture. It was also a metaphor to a game - a card game and to be specific: a poker game - five cards obiously but there is not so much about cards but the face and bluff or lie some may say. Some lose all they have. Some win a fortune. The big game. The gamble. 
The one way mirror is also has it's meaning but I guess you already know this.

I liked the way this story was told - I like the many things about this painting. But I had to paint over it. 

It was out of date and I did not feel like to paint the whole deck now. 

But one day... One day perhaps I'll come back to this with a fresh view. 

Because even the most disgusting thing can become an art.